sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 12!

-Pewnie dlatego mówiła mi że nie ma przyjaciółek... Powiedziałem jej że chciałbym poznać jej przyjaciółki..
-O matko..


-Ja też zapytałam ją czy ma lub czy miała chłopaka, ale cały czas mnie zbywała..
-A nie mówiła Ci o dziecku?
-CO?! Jakim dziecku?!?
Wstałam oburzona a jednocześnie zaskoczona..
-No.. O naszym, w sumie to dziecka nie ma, ponieważ matka namówiła ją na skrobankę. Powiedziała że nie może sobie życia zmarnować a co ważniejsze nie może zmarnować kariery modelki.
Powiedział i od razu posmutniał...
-Ojej.. Tak mi przykro Li... Pamiętam jak mówiłeś że nienawidzisz aborcji, ponieważ to jest zabijanie dziecka i w ogóle.. Ojej. Nawet nie wiesz jak mam ochotę samą ją zeskrobać, jak ona to nie narodzone dzieciątko! Jej matkę zresztą też! Zawsze liczyła się kariera a nie zdrowie i szczęście córki! 
-Ochłoń trochę, jesteś w szpitalu..
Powiedział Li a ja starałam się uspokoić.. 
-Okej, jak Zayn się obudzi to zadzwoń.
-Gdzie chcesz iść?
-Do Anki! Musi mi wytłumaczyć to wszystko!
-Ehh, nie potrzebnie..
-Li, zamknij się!
Powiedziałam i wybiegłam ze szpitala, łapiąc pierwszą lepszą taksówkę podjechałam pod dom przyjaciółki, zapłaciłam należytą sumę i wysiadłam. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili drzwi sie uchyliły.. W nich stała Anka, jakże prawie morderczyni!
-Wytłumaczysz mi to do jasnej cholery?!
-Tośka, o co Ci chodzi?
Udawała głupią.
-Chodzi mi o Liam'a, aborcje i zjebane kłamstwa!
-Ouh..przepraszam? Jaki Liam, jaka aborcja!? Okej, pogadajmy..
Przytaknęłam tylko próbując powstrzymać pięści aby jej nie przywalić..
-Okej wiec.. Nie wiem co on Ci nagadał, ale Li to mój kuzyn.. Nigdy z nim nie byłam! A co do aborcji to tak.. Zrobiłam skrobankę, ale to przez moją matkę! Ona mnie zmusiła, a poza tym nie chciałam tego dziecka! Nie było Liam'a ani żadnego innego gościa co znam!
-Co? Jak to? Nie możliwe, czyje dziecko to było?
Powiedziałam nie dowierzając.. Widziałam jak jej łzy do oczu napływają, ale nie mogłam jej nawet przytulić.. Mam do niej wstręt..
-No więc.. Gdy miałam 16 lat to matka znalazła mi robotę..
-No i?
-Daj mi skończyć.. Ta robota to udział w filmie porno.. Ale niestety coś poszło nie tak i jakiś 40-o letni zboczeniec mnie zapłodnił.. Rozumiesz ? Nie mogłam urodzić tego bachora.. potwora!
-Nie mów tak! Mogłaś oddać go do adopcji albo zostawić od razu po porodzie w szpitalu! Anka! Zabiłaś dziecko!
-Tośka, zrozum ja nie miałam wyboru!
-Ehh.. Ale dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Bo się bałam? Bałam się Twojej reakcji Tośka!
W tym momencie zadzwonił telefon, spojrzałam na wyświetlacz, był to Li..
-Halo?
-Hej, słuchaj Zayn się pyta gdzie jesteś..
-Powiedz mu że za 20 minut będę.. Coś się dzieję?
-Mówi że nie czuję się najlepiej..
-O kurczę.. Okej zaraz będę!
-Okej An, ja musze lecieć.. Narazie.
Zostawiłam Ankę samą i biegłam na najbliższy postój taksówek mając w głowie same złe myśli..
-Zayn! Co jest kochanie?
-To.. Tosia.. 
Po wypowiedzeniu mojego imienia, co trudno mu szło, rozłożył ręce abym się w nie wtuliła. Zrobiłam tak jak gestykulował i czułam jak samotna łza spływa mi po policzku... Czułam się okropnie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka, sorki że rozdziały tak rzadko wychodzą, ale nie widze żadnej aktywności od Was :< Jest mi bardzo z tego powodu smutno :< 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz