piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 11!

Czytasz=Zostaw komentarz jako jakiś znak <3

 -Powiedział że muszę zostać tu około tygodnia, ale ja nie mogę. Przecież trasa i w ogóle..  Nie mogę!
-Musisz zostać, przecież nie możesz uciec ze szpitala,,
Powiedział Liam. Cała sala ucichła, a ja widziałam że Zayn intensywnie myśli i że chyba coś wymyślił. Wiedziałam że brunet nie odpuści sobie trasy.. On kocha swoje fanki i swoich fanów.. Pamiętam że kiedyś powiedział że gdyby zespół by się rozpadł on nadal utrzymywałby kontakt z fanami, ponieważ fani byli cząstką jego życia.
-A jeżeli byśmy zapłacili żeby mnie przewieźli gdzieś indziej i żeby szybciej zrobili tą jebaną operacje? Myślę że powinno się udać..
-Hmm no mogę się zapytać.
Powiedziałam niechętnie, starając się aby nie płakać..
-Mmm.. Panie doktorze!
-Tak?
-Chciałam się zapytać.... Czy jest taka możliwość... Aby zmienić szpital dla Zayn'a...
-Hmm.. Obawiam się że to nie możliwe, Pan Zayn musi być pod stałą kontrolą a poza tym rozmawiałem z przełożonym i powiedział że operacja Pana Zayn'a nie będzie trwała zbyt długo, co znaczy że może być operowany natychmiast.
Powiedział i szeroko się uśmiechnął.. Po usłyszeniu tej wiadomości odrazu poczułam ciepło w sercu i ucieszona pobiegłam do sali Zayn'a.
-Zgodził się?
Zapytał z entuzjazmem Zayn.
-Nie..
-To dlaczego masz taki dobry humor?
-Bo możesz być operowany za chwile, to znaczy że będziesz mógł szybciej opuścić szpital, jeżeli wszystko pójdzie dobrze.
-CO?! Ale jak to?
Powiedział Niall.
-No, Zayn'a operacja nie powinna trwać długo więc mogą go operować dzisiaj!
Po tych słowach lekarz wszedł do sali mówiąc że musimy opuścić salę, ponieważ muszą przygotować Zayn'a do operacji tej rany. Wszyscy kiwnęliśmy głowami i poszliśmy pożegnać się z Zayn'em zapewniając go że zobaczymy się za parę godzin. Kiedy podeszłam do Zayn'a on mocno mnie przytulił i intensywnie pocałował, czułam że łzy spływają mi po policzkach i że jeżeli nie puszczę chłopaka to pobrudzę mu podkoszulek. Powiedziałam mu 'Kocham Cię' prosto do ucha i wyszłam. Usiadłam na krześle obok drzwi i zaczęłam płakać, tak sama z siebie.. Poczułam czyjeś ciepłe ramię wokół mojego ramienia, to był Liam.. Nie wiedziałam czy powinnam zdjąć jego rękę z mojego ramienia czy nie.. Z jednej strony potrzebowałam uścisku, a z drugiej strony nie od niego, za bardzo mnie zranił. Wstałam i podeszłam do chłopaków, zostawiając Liama na krzesełkach. Po drodze wytarłam twarz chusteczką i wzięłam głęboki oddech.. Usłyszałam że chłopaki gadają o trasie..
-Co teraz będzie?
Powiedział Harry
-Spokojnie, wyjdzie z tego do jutra..
Powiedział Niall
-A jak nie?
Powiedział Lou
-Nawet tak nie mów!
Krzyknęłam, a oni spojrzeli na mnie ze zdziwionymi minami..
-Przepraszam
Powiedziałam, po czym Niall mnie przytulił. Staliśmy tak jeszcze 5 minut i usłyszeliśmy otwierające się drzwi.. Z nich wyjechał Zayn na swoim łóżku i pare lekarzy i pielęgniarek.. Zayn był ubrany w biała szpitalną koszulę w kratę. Lekarze mieli rękawiczki, jakby fartuchy i maski na usta. Lekarz powiedział że operacja powinna potrwać około 2 godzin. Siedzieliśmy 2 godziny, z niecierpliwością spoglądając na zegarki. Po dwóch i pół godzinie wyszedł lekarz...
-Mieliśmy kilka problemów, ale rana zaszyta, niestety chłopak musi nosić gips co oznacza że ma tylko jedną rękę do dyspozycji.
-Kiedy może opuścić szpital?
Zapytał Lou
-Musi zostać na obserwacji 24 godziny, jeżeli nie będzie komplikacji to wyjdzie jutro około 23.
-Co się teraz z nim dzieje?
-Aktualnie Pan Zayn jest wybudzany z narkozy, a potem zostanie przewieziony na salę segregacji, a po 2 godzinach trafi do swojej sali w której był przedtem.
-Dziękujemy..
Powiedziałam, i lekarz zniknął w drzwiach.. Znów usiadłam na krzesełkach tym razem spojrzałam na Liama, który siedział strasznie smutny i przybity..
-Liam.. Przepraszam..
Powiedziałam do chłopaka a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Ale za co?
-No.. Za to że Cię tu zostawiłam, i w ogóle za to że Cię zlewam, ale zrozum... Zraniłeś mnie i nie umiem Ci tego wybaczyć..
-Tosiu.. To ja Cię przepraszam.. Teraz wiem że mogłem posłuchać matki i zostać z Tobą.. Ale... Przyjechałem tu dla takiej Anki... ale teraz ma chłopaka.. chyba Luke sie nazywa..
-CO?! Dla niej?!
-Z...znasz ją?
-To moja przyjaciółka!
-J..Jak to? Przecież byłem z nią prawie dwa lata.. Zerwaliśmy niedawno.. przed tym jak go spotkała..
-CO?! Czyli ona chodziła z Tobą i się ze mną przyjaźniła?! Ohhhh..
Powiedziałam i czułam znów jak fala łez napływa do moich oczu.. Byłam załamana.. Nie wiem cy dlatego że on złamał mi serce dla niej, czy przez to że ona ukrywała to przed jej najlepszą przyjaciółką..
-Mówiłeś może Ance o.. o Nas?
-Tak.. Na początku się przyjaźniliśmy i jej wszystko opowiedziałem jaki byłem głupi i mówiłem że chcę wrócić, że chcę Cię przytulić, pocałować.. Ale ona mówiła że ona tez jest kobietą i że wie jak to boli i wie że nie warto wracać bo i tak mi nie wybaczysz...
-Z jednej strony miała rację.. Ale ja też jej mówiłam o Tobie... Pewnie dlatego nie chciała mi powiedzieć.
-Pewnie dlatego mówiła mi że nie ma przyjaciółek... Powiedziałem jej że chciałbym poznać jej przyjaciółki..
-O matko..

=========================================================================
Bardzo ale to bardzo nie chciało mi się pisać, ponieważ nie miałam pomysłu ani motywacji.. Chciałabym otrzymać jakiś znak że to czytacie ponieważ według mnie to nie ma sensu pisanie dla samej siebie..

5 komentarzy= nowy rozdział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz